19:00, 4 sty 2025
Teatr im. Juliusza Osterwy
Spektakl wykraczający poza granice tradycyjnej biografii scenicznej najwybitniejszego lubelskiego poety.
To tragikomiczny dramat muzyczny, który w niezwykły sposób łączy teatr, poezję, muzykę, śpiew oraz obraz filmowy, szukający w lokalnej historii uniwersalnego przesłania.
Józef Czechowicz to wbrew pozorom poeta nieznany, nawet w jego rodzinnym Lublinie. Pamiętamy go głównie z tego, że zginął tragicznie podczas niemieckiego nalotu na nasze miasto we wrześniu 1939 roku. Był jedną z pierwszych polskich ofiar II wojny światowej, poetą, który o przeczuciu własnego dramatycznego końca pisał niemal od samych początków swojej twórczości. W tej właśnie legendzie zastygł „bombą trafiony w stallach”. Zaś pomnik postawiony mu trzydzieści lat później w miejscu, w którym zginął, już niemal całkiem zamiótł pod dywan pytania o prawdziwą twarz Czechowicza – jako poety, dziennikarza i nauczyciela, ale także po prostu jako człowieka.
Dlatego gładko sprowadzamy tego niezwykle oryginalnego twórcę do kilku ładnie brzmiących zwrotek. Nie zastanawiamy się nad dręczącymi go przez całe życie demonami. Zapominamy o tym, że był on także świadkiem i uczestnikiem galopującej w okresie międzywojennym nowoczesności, w której jako jeden z pierwszych dostrzegał nie tylko szansę na poprawę ludzkiego bytu, ale także jej mroczną stronę.
Jeżeli w ogóle pamiętamy jakieś jego strofy, to głównie te mówiące o tym, że „Lublin nad łąką przysiadł”, natomiast pomijamy zmagania poety z „lubelskością”, nie dostrzegamy jego losu prowincjusza szukającego swojego miejsca wśród „kolumn stolic”.
Wreszcie niemal zupełnie pomijamy Czechowicza, który marzył o zostaniu wieszczem, a przyszło mu przewodzić zaledwie garstce dużo mniej zdolnych od niego uczniów i przyjaciół. Ironia losu sprawiła, że jego naprawdę nietuzinkowi następcy jak chociażby Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy czy Andrzej Trzebiński pojawili się (i zginęli) podczas II wojny światowej. Czy miał tego świadomość przedstawiając się, że „jest nas 22” (czyli dokładnie połowa Mickiewiczowskiej liczby czterdzieści i cztery).
Dzieje Czechowicza stanowią jedynie punkt wyjścia naszej opowieści, pokazującej poetę o wielu twarzach. O faktach dotyczących jego życia i twórczości pisało wielu autorów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że zwłaszcza jego przypadku „wiedzieć” nie oznacza „rozumieć”. Magia teatru może jednak skierować w inną stronę pytanie o to, kim właściwie był Józef Czechowicz. Czy nie okaże się nagle, że ten człowiek z pomnika miał dylematy, pragnienia i lęki całkiem podobne do naszych?
I chociaż podejrzewamy, że Józef Czechowicz wyszedłby wściekły z premiery poświęconej mu sztuki, to doceniłby formułę, w której klasyczna scena współgra z obrazem kinowym, a muzyka i śpiew pomagają w wydobyciu kunsztu tego najwybitniejszego z lubelskich poetów.
więcej